Wystąpienie przy pomniku na Żoliborzu, na uroczystości uczczenia
72 rocznicy walk oddziałów „Grupy Kampinos” na Dworcu Gdańskim.
„GRUPA KAMPINOS”, zgrupowanie powstałe z oddziałów Armii Krajowej, które w wyniku operacji „Burza”, znalazły się na terenie Puszczy Kampinoskiej, była jedyną dużą jednostką Powstania Warszawskiego, która przez cały okres Powstania walczyła poza granicami Warszawy.
Był jednak wyjątek, gdyż wykonując rozkaz gen. „Bora”, „Grupa Kampinos”, skierowała do Warszawy 1150 dobrze uzbrojonych partyzantów, którzy otrzymali zadanie sforsowania umocnień na torach Dworca Gdańskiego, celem połączenia Żoliborza ze Starówką.
Wykonując to zadanie, w dwie noce 20/21 i 21/22 sierpnia oddziały „Grupy Kampinos”, toczyły tu swoje najcięższe i najkrwawsze walki.
Pierwsze uderzenie nastąpiło w nocy 20/21 sierpnia. Od bunkrów dzieliło atakujących ok. 300 m. nieosłoniętego terenu. Po przejściu 200 m., atakujący dostali z przodu silny ostrzał karabinów maszynowych. Wkrótce rozpoczęło się ostrzeliwanie z Instytutu Chemicznego, Cytadeli, Fortu Bema i pociągu pancernego. Przytłoczyło to nacierających, ale mimo to posuwano się naprzód. Rzucone granaty i strzały Piatów unieszkodliwiły wprawdzie kilka bunkrów, ale było ich tak wiele, że środki walki nacierających były niewystarczające do ich zniszczenia. Po kilku godzinach beznadziejnej walki w której poległo ponad 100 nacierających, wydano rozkaz odwrotu.
Drugą próbę przebicia się na Starówkę podjęto w następnej nocy. Niemcy, spodziewając się powtórzenia wczorajszego ataku, ok. godz. 23 oświetlili teren rakietami i rozpoczęli silny ostrzał artyleryjski. Po około dwóch godzinach, uznając widocznie, że na atak jest już za późno, ostrzał zmniejszyli. Wówczas gen. „Grzegorz” rozkazał rozpoczęcie natarcia o godz. 2.30.
Ciemności, nieznajomość terenu i brak przewodników spowodowały, że nie wszystkie oddziały weszły do akcji w tym samym czasie, powodowało to trudności w utrzymaniu właściwego kierunku natarcia. Mimo to niektóre oddziały znalazły się wkrótce w pobliżu torów. Któryś z tych oddziałów nie wytrzymał napięcia i z gromkim hurra !!, ruszył do szturmu. Spowodowało to natychmiastowe otwarcie ognia przez Niemców. Teren ataku ryły wybuchające pociski artyleryjskie, świetlne pociski broni maszynowej leciały z trzech kierunków. Nie pomogły odciążające uderzenia oddziałów żoliborskich na Dworzec i Instytut Chemiczny. Skierowane wprost na ogień oddziały kampinoskie, były dziesiątkowane. Mimo to niektórym udało się dotrzeć do torów. Jednak ogień prowadzony nieprzerwanie z Cytadeli i pociągu pancernego, powodował ogromne straty w ludziach, padają zabici dowódcy, m.in. por. „Dan”, por. „Rawicz”, ppor. ”War”, por. „Maryś”. Zapowiedziane uderzenie ze Starówki opóźniło się i nie miało już żadnego wpływu na przebieg walk, ponieważ w tym czasie , wobec ogromnych strat zarządzono już odwrót. Wycofujące się oddziały były dziesiątkowane huraganowym ogniem artylerii.
W walkach na Dworcu Gdańskim „Grupa Kampinos” poniosła największe straty. Poległo ok. 450 żołnierzy, ok. 100 zostało rannych. Byli to w większości partyzanci przybyli z Puszczy Nalibockiej na Wschodnich Kresach Rzeczypospolitej. „Leśni Chłopcy” , jak ich nazywano, tu na Żoliborzu stoczyli swój najcięższy bój. Ich bogate doświadczenie w bojach leśnych, tu w walkach w mieście, nie mogło być w pełni wykorzystane. Walczyli jednak z ogromną odwagą i bohaterstwem, świadomi, że walczą w Warszawie do której maszerowali setki kilometrów przez okupowane jeszcze tereny,. Ginęli patrząc zapewne z żalem na płonąca Stolicę, którą widzieli po raz pierwszy i niestety ostatni. Ale może i z dumą, że za Nią oddają życie.
Po walkach na Dworcu Gdańskim, z około 200 pozostałych na Żoliborzu żołnierzy „Grupy Kampinos”, powstało walczące dalej na Żoliborzu zgrupowanie „Żaba”. Oddział kampinoski dowodzony przez por. „Dźwiga” razem z powstańcami Żoliborza, aż do kapitulacji bronił jednego z głównych bastionów obronnych Żoliborze tzw. „Poniatówki”.
Tak utrwalało się Braterstwo Broni miedzy partyzantami z dalekich Kresów Wschodnich i warszawskimi powstańcami. Utrwalił to po wojnie w wierszu p.t. „Jesteśmy Braćmi”, uczestnik walk, wachm. pchor. Józef Bylewski „Grom”.
Szliśmy do boju każdego śmiało,
Na zew Warszawy szliśmy w dym,
Nie jeden złożył swe młode ciało,
W tym drogim dla nas grodzie tym,
Dziś warszawiacy i doliniacy,
Jeden i zwarty tworzą ród,
Bo w boju zawsze byli jednacy,
I wspólnie krwi wylali w bród.
Żoliborz 21 sierpnia 2016 r.
Kilka słów ode mnie…
W walkach na Dworcu Gdańskim w dwóch atakach poległo ok 450 żołnierzy „Grupy Kampinos”, głównie tych którzy przybyli z kresów wschodnich, ze zgrupowania Stołpecko – Nalibockiego. Sytuacja wtedy była trudna, opór nieprzyjaciela silny, a stosunek żołnierzy z Żoliborza do kresowiaków był niechętny, mimo to ruszyli do ataku. Po pierwszym ataku było już jasne jaką siłą ognia dysponuje wróg. Jednak oni poszli drugi raz, kiedy wróg wzmocnił dodatkowo i tak silne już punkty obrony. To było jak Monte Casino… oni szli na spotkanie śmierci, gdyż nie mieli już do czego wracać… Opuścili swoje domy, zostawili całe swoje życie, jedyne co pchało ich do przodu to chęć walki… walki aż do końca… Jednak żołnierska śmierć nie zawsze przychodzi od razu…
Podczas drugiego ataku na przedpolu pozostało wielu rannych żołnierzy, którzy wołali o pomoc. Sanitariuszki ruszyły po rannych, jednak i do nich Niemcy otworzyli ogień. Większość z nich została tam na zawsze… Nad ranem rozegrała się druga odsłona dramatu. Na przedpole wjechał niemiecki czołg który rozjechał ciała poległych i rannych ale jeszcze żywych żołnierzy. Tu skończyła się droga kresowych żołnierzy.
Większość z nich nie ma nawet imiennego grobu. Część spoczęła w kwaterze „Żywiciela” na Powązkach, część na cmentarzu Wolskim, jako Nieznani Żołnierze.
Ciśnie się na usta pytanie, skąd się biorą Nieznani Żołnierze? Przecież nie rodzą się bezimienni… Mieli rodziny, przyjaciół, ale ci zostali na kresach… Tu nie mieli nikogo… Nie zostały po nich nawet zdjęcia ani pamiątki… dziś już nawet trudno ustalić nazwiska, żyją jedynie we wspomnieniach swoich kolegów, którzy też już odchodzą na wieczną wartę… Ci którzy przeżyli znaleźli się w sytuacji nie lepszej niż podczas okupacji. Historia kresowych żołnierzy przez lata skazana była na zapomnienie… Walczyli oni przeciw sowieckiej partyzantce, więc dla nowej władzy byli solą w oku. Naszym zadaniem jest przywrócić pamięć o tych dzielnych ludziach.
Dlatego zapraszamy wszystkich pod pomnik u zbiegu ulic Mickiewicza i gen. Zajączka, złóżmy tam wspólnie wieńce i wspomnijmy poległych żołnierzy…
Marcin Biegas